.

.

26 sie 2013

#04


   Sigyn: Loki! Dzisiaj przyszła tu jakaś kobieta imieniem Glut. Twierdzi, że musi z tobą porozmawiać. Nie była w dobrym humorze...


   Loki: Nie pamiętam żadnej kobiety, nie kojarzę imienia. Następnym razem jak tu przyjdzie to spław ją. 


   Sigyn: ... i wzięła stąd również swoją bieliznę.


   Loki: ...


22 sie 2013


Jesteś strasznie przystojny, jak ty to robisz ? /k

   *Ehehe* Miałem po prostu szczęście, że taki się urodziłem. I tak charyzma, wiara w siebie oraz humor są ważniejsze jeśli ktoś chce być postrzegany jako atrakcyjny. 
   Ale dziękuję za słuszną uwagę. 



21 sie 2013


Co tam u ciebie ? /k 

   Przez ostatnie dni okropnie się czułem, ale wyjście z agentką Romanoff na kawę wyjątkowo poprawiło mi humor. 



20 sie 2013


Czemu jesteś taki wredny dla Thora?

   Wredny? Naprawdę sądzisz, że jestem wredny? Nie przypominam sobie abym kiedyś zrobił mu na złość. Może kiedy byłem dzieckiem, ale to były niewinne żarty. Czy masz na myśli wydarzenia z Nowego Jorku, kiedy walczyliśmy? Sytuacja zmusiła mnie do walki. A może kiedy okłamałem go, że Odyn nie żyje? Mogłem być znakomitym królem dla Asgardu, bez Thora, który mimo iż starszy, był mniej dojrzały ode mnie.
   Nie jestem wredny dla Thora. Nigdy nie życzyłem mu źle. To przez smutek i żal tak się wobec niego zachowuję, nie przez złośliwość.
   A może jego zapytasz, czy on kiedykolwiek był dla mnie wredny? Czy kiedykolwiek sprawił, że poczułem się niechciany, odrzucony? Jak wystawiał mnie na pośmiewisko i w ogóle nie liczył się z moim zdaniem?


17 sie 2013


Czemu jesteś taki gorący ????? /k

    Najgorętszy - chciałaś powiedzieć. 


14 sie 2013


Czujesz coś do Sigyn?

Loki: Zacznijmy od tego, że Sigyn jest już szczęśliwie zaręczona, z jakimś pożal się boże Theoric' iem, a mnie nie wypada interesować się zajętymi kobietami ze względu na mój status. Zanim Odyn wysłał mnie z powrotem na Midgard to praktycznie jej nie znałem, a nawet teraz, kiedy Sigyn jest kimś w rodzaju mojej terapeutki i służebnicy, wiele nie rozmawiamy. Więc jeśli miałbym wskoczyć za nią w ogień - nie, nie wskoczyłbym.


Sigyg: Loki tego nie powie, ale nie przepada za mną. Nie darzy sympatią nikogo, kto jest blisko z Thorem. A Theoric jest wspaniałym żołnierzem i synem Asgardu. 


6 sie 2013

#03

Loki obojętnym wzrokiem przyglądał się Starkowi, który próbował otworzyć drzwi windy własnymi rękoma. W końcu oddalił się od ich jak najbardziej mógł i rozpędził się. Uderzył z całej siły, winda zatrzęsła się, ruszyła w dół o parę centymetrów, a światło całkiem zgasło.
- Tony, to nic nie...
- Tak, wiem – przerwał Natashy. - W żaden sposób nie polepszyłem naszej sytuacji, ale zawsze trzeba spróbować wszystkich opcji.
- Już spróbowałeś.
- W takim wypadku trzeba przejść do fazy drugiej.
- A czym jest ta twoja faza druga? - zapytała zaniepokojonym głosem obawiając się, że znów wpadnie na jakiś głupi pomysł i tym razem winda spadnie całkiem.
- Panika – uśmiechnął się i oparł o ścianę. - Ewentualnie spokojnie poczekać na pomoc.
Cała trójka spojrzała po sobie, a Natasha i Loki westchnęli głośno. Mogli w każdym momencie spaść z dwudziestego piętra, a jedynym źródłem światła był reaktor Starka.
- Co w ogóle się stało? - Romanoff zapytała Tony' ego.
- TARCZA nie zapłaciła za prąd? - zapytał ironicznie, za co został skarcony przez agentkę wzrokiem. - Skąd u ciebie taka niecierpliwość? Na pewno zaraz to naprawią.
- Po prostu... - Natasha zerknęła krótko w stronę Lokiego, co nie umknęło jego uwadze. - Chcę wracać do domu.
- Czujesz się w moim towarzystwie niekomfortowo, agentko Romanoff? - zapytał bóg uśmiechając się szarmancko i odwracając w jej stronę.
- A czy ty czułbyś się komfortowo w jednym pomieszczeniu z kimś kto cię przejrzał i groził śmiercią?
- Szybko się przyzwyczajam.
- Co? Czekaj... Z czym cię przejrzał? - Tony wyprostował się i pochylił w jej stronę.
- Nie ważne – mruknęła opryskliwie jego stronę. - To było dawno.
- Choć wciąż jestem ciekaw czy udało ci się wymazać całą czerwień z twojej księgi – uśmiech Lokiego jeszcze bardziej poszerzył się, gdy minimalnie zbliżył się do niej. Nie ukrywał, że bawiło go jej zmieszanie. Samo zawstydzanie ludzi i wprawianie ich w zakłopotanie sprawiało mu niemałą satysfakcję.
Nagle winda znowu spadła i otarła się o szyb wydając przy tym przeraźliwe skrzypienie.
Tony wyciągnął otwartą dłoń w ich stronę robiąc krok na przód. Winda ponownie zjechała.
- Wygląda na to, że im częściej skaczemy tym bardziej ją obciążamy. Nikt się nie rusza.
- Bardzo odkrywcze Stark – rzekł z sarkazmem Loki krzyżując ręce na piersi.
Mężczyzna już szykował się by odpowiedzieć mu również zgryźliwym komentarzem, lecz Natasha od razu wlepiła w niego swój ostrzegawczy wzrok.
- Kłótnia to ostatnie czego nam teraz potrzeba. Możecie poczekać do momentu, aż nas ktoś stąd wydostanie?
Loki skinął głową w jej stronę kłaniając się lekko, rzucając ciche „oczywiście”, a Tony wsadził ręce do kieszeni.
- Jednego nie rozumiem – zaczął Stark. - Przybyłeś na Ziemię, aby ją zniszczyć lub nią zawładnąć...
- Przybyłem, aby dać wam władcę, który oświeciłby was i uwolnił od zakłamania – Loki przerwał mu poważnym tonem.
- Czy tam inne szaleństwo, nieważne. Chodzi mi o to jak możesz teraz pomagać TARCZY? Albo masz nierówno pod sufitem, albo znów coś knujesz.
- Ewentualnie podlegam karze.
- I tak po prostu się jej poddałeś?
Loki już się na to nie odezwał ani nawet nie silił się na odpowiedź. Jego usta złączyły się w wąską kreskę, a brwi zmarszczyły. Delikatnie i powoli oparł się o ścianę, tak by nie ruszyć windy, i zaczął wpatrywać się w drugi koniec podłogi. Jego dłonie zaczęły zaciskać się w pięści, tak mocno, że można było wyraźnie zobaczyć jego kostki. Nerwowo połknął ślinę pogrążony we własnych myślach.
- A, rozumiem. Dotknąłem czułego miejsca?
Loki podniósł na niego swój wzrok. Jego oczy pociemniały, a usta jeszcze bardziej zacisnęły. Tony widząc jego wyraz twarzy chciał się cofnąć, lecz w porę przypomniał sobie by nie obciążać windy.
- A co miałem zrobić? Mój los jest przesądzony – powiedział cichym i głębokim głosem.
Natasha przyjrzała mu się uważnie. Nie takiego go zapamiętała. Wydawał się pusty, całkowicie wyprany z uczuć i emocji. Był jak lalka. Najwidoczniej to nie ludzie, lecz on najbardziej ucierpiał podczas swojego napadu na Ziemię. Był wrakiem.
Niespodziewanie winda zatrzęsła się. Tym razem nie spadła, ale sprawiała wrażenie pociągniętej w dół. Nim zdążyli się zastanowić co się dzieje, wielka, zielona ręka wyrwała drzwi. I choć wciąż było dość ciemno to dostrzegli uśmiechniętą twarz Hulka i, jakże drobną, sylwetkę Sigyn.
- Tworzylibyście uroczą parę... Kimkolwiek Ty jesteś – powiedział Stark, a kończąc wskazał na młodą dziewczynę. - W sensie, że bardzo się dopełniacie, zwłaszcza fizycznie.
Rzeczywiście, każdy mógł poczuć się niewielki przy Hulku, lecz Sigyn była dosłownie mała. Wyglądali przekomicznie, on potężny, a ona ze swoim metrem pięćdziesiąt pięć wzrostu.
Stark wyskoczył z windy, zaraz po nim Natasha i Loki, a gdy wszyscy bezpiecznie znaleźli się na stabilnym gruncie, Hulk puścił windę, która natychmiast poszybowała w dół i rozbiła się z hukiem.
- Co tu robisz? - zapytał Loki przybliżając się do Sigyn.
- Thor mnie tu przyprowadził, abym pomogła mu was szukać. Martwił się, że długo nie wracacie. Clint i Steve też was szukają.
- Jak miło... - westchnął bóg, teatralnie wywracając oczami. - Wracamy do domu.
Sigyn natychmiast podbiegła do Lokiego, który już udał się w stronę wyjścia. Odwróciła się jeszcze i uśmiechając się szeroko pomachała energicznie w ich stronę. Natasha i Tony nieśmiało odwzajemnili gest, a Hulk zrobił to z wielkim zamiłowaniem.
- Kto to był do cholery? - Stark zdezorientowany zwrócił się ku nim, gdy Loki i Sigyn już opuścili pomieszczenie.
- Miła pani. Zajmuje się Lokim. Chyba terapeutka – odpowiedział Hulk w swój charakterystyczny sposób.
- A więc miałem rację. Jest szurnięty.

3 sie 2013


 Jesteś w kimś Zakochany?

   Nie ukrywam, że jako młody chłopak byłem zauroczony wiele razy. Ale tylko dwie osoby były dla mnie rzeczywiście ważne. Z jedną osobą nigdy nie łączyło mnie nic prócz przyjaźni i "przyjacielskiego obcowania". Z drugą byłem w stabilnym związku przez długi okres czasu i choć nie jesteśmy już ze sobą, to wciąż utrzymujemy kontakt i darzę ją platoniczną sympatią. Ale ogółem rzecz biorąc to nie, nie jestem zakochany. Nie mam z resztą czasu na miłość i byłaby teraz dla mnie tylko zbędnym obciążeniem.