.

.

27 wrz 2013

Lola Tasak


Drogi Loki, gdybyś wiedział o istnieniu swojego potomka na Ziemi, który odziedziczył po tobie moc przemiany w wilka, i powoli następuje Ragnarok, a twój potomek staje po stronie potomka Thor'a i chce pozbyć się Jormunganda , czy uwierzyłbyś w to, że przeszedł on na tą ''dobrą'' stronę i tak po prostu tam zostanie ? Jako ten mniej ważny, mniej doceniany, mniej zauważany. Czy raczej miałbyś wątpliwości i ciągle byś liczył na to, że chłopak zmądrzeje i poprowadzi twoją armię ? Mój Królu liczę na twoją szczerą odpowiedź.

   Mam syna Fenrira, który jest wilkiem, choć nie przebywa na Ziemi. I szczerze wątpię, aby stanął po stronie Thora, gdyż z natury moja rodzina nie paja sympatią do Odyna, który jest odpowiedzialny za wszelkie zło, które nam się przytrafiło, tym samym i jego potomstwo jest nam wrogie. Fenrir nigdy nie stanąłby przy Thorze, czy przy jego potomstwu, a zwłaszcza nie stanąłby przeciw własnemu bratu.


   Jeśli jednak przeszedłby na stronę Thora, to nie miałbym mu tego za złe. Jestem w stanie przystać na wszystko, jeśli zaistnieje wtedy choćby minimalna szansa, że któreś z moich dzieci przetrwa Ragnarök. Na razie tylko uwięzione są bezpieczne, choć boli mnie to, że muszą pozostać odseparowane ode mnie i od reszty świata.
   Nie oczekuję też Fenrira czy Jörmunganda, że poprowadzą moją armię, nie chcę tego, w życiu bym się na to nie zgodził. Ojciec nigdy nie wysyła swoich dzieci na wojnę, lecz walczy w ich obronie. 


   Do tego jestem dumny z Hel, że nie weźmie udziału w wojnie i pozostanie se swoimi poddanymi. Chociaż ona przeżyje. 

20 wrz 2013


"Drogi Loki" Kłania się. "Jak reagujesz, gdy widzisz ludzi? Czy przyznajesz się, że nie jesteś z Midgardu? Czy mógłbyś mi odpowiedzieć na trzeźwo?

   Nie rozmawiam ze śmiertelnikami.


   Nie licząc pytań, oczywiście. 

19 wrz 2013

Florence Mask


   (od razu pragnę uprzedzić, że moja forma "pytania"/"rozmowy" może być troszeczkę inna. Ale co mi tam- po prostu musiałam się wygadać. A jeżeli jeszcze moim rozmówcą może być sam Loki, to... Może nawet i lepiej. Miłe widziane jakieś "wtrącenia" Loczka, lub jakieś reakcje- szczególnie pod sam koniec, bo będę miała do niego pewną małą... Prośbę. zresztą, widać, że się znacie na rzeczy, bo odpowiadacie bardzo "Loczkowo"- liczę na Waszą inwencję twórczą. ;)) 
Siedzę w barze. Nie pamiętam już kiedy byłam tutaj ostatnio. Rzadko kiedy pozwalałam sobie na tego typu numery... Jednak tym razem czułam, że potrzebuję tej chwili zapomnienia. Tylko ja, kieliszek i moje myśli. Nieokiełznane, szalone, myślotok. Myślotłok (takie wymyślone przeze mnie słowo. ;P) Myślotłok spowodowany jedną, konkretną osobą...
Znowu...
Nagle, rozglądam się na wpół przytomnym wzrokiem po barze. Trzeci drink powoli daje o sobie znać...
Bez najmniejszego problemu dostrzegam jego postać. Tą samą, którą tak wiele już razy widywałam zarówno w moich snach, jak i na jawie, podczas pisania...
Bez słowa przysiadam się obok. Siedzi, pochylając się nad kuflem piwa. Sądząc po opróżnionych kieliszkach, Loki musi być już dość mocno wstawiony. Proste, kruczoczarne włosy zasłaniają mu większość twarzy. Jestem jednak pewna, że to on. Też topi smutki w alkoholu... Jakże po ludzku...
- Nie spodziewałam się ciebie tutaj, na Ziemi...- Mówię po dłuższej chwili. Upadły bóg zamrugał, powoli unosząc swój wzrok na mnie. Zmęczone spojrzenie intensywnie zielonych oczu lustruje mnie od góry do dołu. Z jakiegoś powodu tylko siłą powstrzymuję się, by nie zadrżeć. Był chyba jeszcze przystojniejszy, niż kiedykolwiek śmiałam sądzić. To całe arystokratyczne oblicze, te hipnotyzujące, szmaragdowe oczy... Nie...
Upijam łyk swojego drinka, nim decyduję się mówić dalej.
- Wiesz, być może nie powinnam była tobie przeszkadzać, ale... Chcę, byś wysłuchał pewnej historii. Historii o dziewczynie, która zakochała się bez pamięci w pewnym bóstwie.
(tutaj może być jakaś drobna wystawka od Was ;))
Czekam na jego pozwolenie. Odnoszę dziwne wrażenie, że Loki burczy coś niewyraźnie pod nosem, lecz w końcu powoli przytakuje głową.
- Mniej więcej półtora roku temu pewna dziewczyna zupełnie przypadkiem natrafiła na pewien film, częściowo oparty na mitologii nordyckiej. Film ten nazywał się "Thor". Początkowo dziewczyna ta była zauroczona głównym bohaterem, lecz... Postacią, która od samego początku ją fascynowała, był tak naprawdę jego młodszy brat.- Rzuciłam mu znaczące spojrzenie.- Po obejrzeniu filmu po raz drugi, dziewczę kompletnie zatraciło się w nim- młodym, acz potężnym magiku, przystojnym, chociaż niebezpiecznym i niezwykle sprytnym bóstwie z mitologii nordyckiej. Później wszystko potoczyło się z prędkością błyskawicy. Zaczęło się oglądanie fanartów, oglądanie obu filmów z jego udziałem, śledzenie newsów na temat jego postaci, czytanie różnych maści fanfików- zarówno tych dobrych, jak i gorszych... Wielokrotne czytanie mitologii nordyckiej. Lecz zawsze było jej mało. Więc wpadła na pewien pomysł...
Zaczęła pisać opowiadanie. Początkowo, dała sobie z nim spokój po niecałych 11 stronach. Czuła, że to bez sensu. Że cała ta fascynacja powoduje u niej tylko ból i smutek... Jednak pól roku później zaczęła znów to pisać. Początkowo błahy pomysł okazał się być istnym strzałem w dziesiątkę. W niecały rok regularnego pisania twór ten, zwany ostatecznie "Maską" osiągnął jakże imponujące rozmiary 300 stron... I liczba ta ciągle rośnie. Marzenie młodej dziewczyny o napisaniu książki stało faktem. Na dodatek dokonanym... 
(cd dodam w 2gim komentarzu. Jeszcze troszkę tego dopiszę, a chcę mieć pewność, że uda się opublikować całość "pytania" ;))  
Pisanie stało się czymś w rodzaju jej opoki. Czymś, do czego zawsze mogła powrócić w chwilach, kiedy odczuwała potrzebę odpoczynku od rzeczywistości. Do odbicia się z tego ludzkiego padołu, w którym zdawała się utknąć. Wie też, że zawsze może liczyć na wsparcie "swojego" Boga Kłamstw. Oczywiście równie złośliwego, sprytnego, oraz dwulicowego. Nigdy nie miała dostatecznej odwagi naginać rzeczywistości do aż takiego stopnia... W chwili obecnej od dobrego roku mimo wszystko nie może się wyleczyć z nałogu, z którym od tak dawna się zmaga. Do słabości do bóstwa, w chwili obecnej wygnanego na tą małą, mizerną planetkę, zwaną wśród Was- bogów- Midgardem. Siedzącego u mojego boku, w stanie niewiele lepszym niż ja. Zatapiając swoje cierpienie i bóle w sposób równie zgubny, co zwykła śmiertelniczka. Oczywiście nic w tym złego, lecz...- Tracę wątek, więc tylko kiwam głową.- Widzisz, co ty ze mną robisz, Loki? Rujnujesz mi moje życie, jednocześnie czyniąc je lepszym. Lepszym, bo dzięki Tobie mogę robić przynajmniej to, co kocham, czyli pisać. A możesz mi uwierzyć, że to coś, po co żyję. Ale jestem też na ciebie zła. Chociażby dlatego, że nie mogę wyrzucić cię z mojej pamięci. Po prostu nie mogę. Nie potrafię się też zakochać w kimś prawdziwym, nawet jeśli bardzo bym chciała...- Mówiąc to, obracam w dłoni kieliszek z turkusowo-czerwonym napojem, przyglądając mu się wyraźnie.- Sam nie wiedząc kiedy skradłeś mi serce i perfidnie robisz wszystko, żebym szybko go nie odzyskała. W chwili obecnej jakoś bardzo mi nie przeszkadza...- Mimowolnie puszczam do niego oczko. Być może właśnie kopię sobie grób, lecz nie dbam o to- może to jedyna okazja, by móc porozmawiać z nim osobiście.- Ale mam nadzieję, że kiedyś raczysz w końcu zwrócić mi moją własność, co?- Uśmiecham się blado, mieszając alkohol mini-palemką.- Wiesz, co za naprawdę dziwny zbieg okoliczności, że spotkałam cię tutaj. Rzadko przychodzę się czegoś napić. Zwykle staram się wyciszać swój zły humor w zupełnie inne sposoby... Widzę, że twój dzień musiał być równie udany, co mój. Zesłanie w takie miejsce na pożal się Boże jakąś przeklętą terapię musi naprawdę boleć. Gdzieś tam, pod tą całą iluzją dwulicowego bóstwa, w miejscu, gdzie skrywasz wszystkie te uczucia, które starasz się w sobie tłumić, zduszać. Tego małego, uroczego chłopca, który zawsze chciał dorównać swojemu bratu, który chciał być tym powszechnie podziwianym- zarówno przez Odyna, jak i innych. Tym, który pragnął zostać królem... Wiem, być może ględzę bez sensu, zbyt daleko się zagłębiam w twoją psychikę, ale już nic na to nie poradzę. Ty mnie po prostu fascynujesz swoją niejednoznacznością. Jesteś zupełnie, jak ogień- nieokiełznany, raz spokojny, chociaż parzącym dotkliwie... Właśnie to w tobie uwielbiam. Zresztą, śmiem twierdzić, że nie ja jedyna.- Nagle, parskam śmiechem.- Pewnie gdybyś był trzeźwy, mogę się założyć, że leżałabym już z przetrąconym karkiem. Słyszałam, że nie przepadasz, kiedy to samo robi ci Sigyn- próbuje pomóc ci się uporządkować, nawet jeśli ty nie do końca tego chcesz. Osobiście nie widzę w tym niczego złego, w końcu dobrze jest być sobą.- Patrzę mu prosto w oczy, uśmiechając się nieco.- ...Ale pozwól się oderwać samemu sobie od mroku swojej przeszłości. Sam musisz zdawać sobie z tego, że powoli pożera cię to od środka... Tutaj.- Palcem wskazuję na miejsce na jego klatce piersiowej, gdzie powinno mieścić się serce.- Każdy to posiada, lecz nie każdy chce go słuchać. Nawet chwilami. Spróbuj go użyć chociaż raz, po prostu spróbuj. A tak powoli kończąc mój monolog, to... Muszę ci powiedzieć, że bardzo ci współczuję Twojej przeszłości. Te wszystkie chwile... Pewnie przez większość swojego życia musiałeś czuć się koszmarnie, niezmiernie samotnie... Po prostu chcę, żebyś wiedział, że bardzo Ci współczuję... Bez względu na to, czy zrozumiałeś moje słowa, czy w chwili obecnej wyzywasz mnie w myślach od najgorszych. 
(cz dopiszę pod spodem. Wybaczcie, trochę długie to wyszło... :P) 
(No i cz 3! Wybaczcie, za bardzo się cholibka wczułam... :P) 
- Z jakiegoś tajemniczego powodu pod koniec mój głos się łamie, a w oczach powoli zaczynają gromadzić się łzy.- A teraz, mój królu, mój panie, skoro jakimś cudem mieliśmy okazję się spotkać w takim miejscu, to czy... mogłabym się do ciebie... przytulić...?- Milknę, w napięciu oczekując na jego odpowiedź.  
(Tak, końcówkę sceny pozostawiam Wam. To znaczy Lokiemu. W końcu nie jestem tutaj nim, prawda? ;) Chociaż osobiście mam ogromną nadzieję na to, że Loki w takim stanie pozwoli się zgodzić na coś takiego. Może nawet na więcej, nie wiem... To takie moje mini-marzenie, Przyznaję się bez bicia. :3 
Feel free też jeśli chodzi o wtrącaniu reakcji Loczka, jakieś teksty, naprawdę nie będzie mi to przeszkadzać. Fajnie by było, gdyby wyszła z tego taka trochę "otwarta" scenka, przyznaję. ;D Trochę się zbierałam, by to napisać. Przepraszam jeszcze raz, że wyszło to takil długie i w ogóle, sama jestem tym zdziwiona... XD Się człowiek wczuwa, cholibka! XD Ale tak to już widać mam z tym Loczkiem, i tyle! ;)
PS- Tak w trakcie pomyślałam, że Mogłabyś dodać gdzieś tak na sam koniec, ale to tylko taka propozycja, sama zobaczysz, jak Ci się ułoży końcówka---> - A tak w ogóle...- Wyszeptała, cicho.- To mam na imię Florentyna...
PS2- Tak tylko daję znać, że oficjalnie uwielbiam ten blog. Pomysł jest po prostu przegenialny! Czekałam na taki "otwarty blog" o Lokim, i jak widać, było na co. ^^ Możliwe, że będę się jeszcze troszkę udzielała w pytaniach/fabule, więc możliwe, że to nie jedyne pojawienie się Florentyny tutaj. ;) (mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza... Strasznie się wkręciłam w ten pomysł! ;D) Może przyciągnę jakieś nowe czytelniczki ze swojego bloga? No, zobaczymy, bo taki blog po prostu POWINIEN być bardziej popularny! :D
Serdecznie pozdrawiam!
Florence ];-D

   Loki zastanawiał się nad tym co tu robi, między przerwami kiedy przeklinał cały Asgard w myślach. Ostatnio czuł się źle, koszmarnie. Koszmary, gorączki, wykończenie. Starał się, ale nie mógł temu zaradzić. Alkohol pomógł mu, na chwilę. Z czasem zaczął czuć się gorzej. Muzyka dobiegająca z radia irytowała go. Gdyby mógł rozwaliłby przedmiot natychmiast, ale wolał dzisiaj nie powodować żadnych problemów. 
   Później było jeszcze gorzej. Nie z powodu jego samopoczucia, lecz ktoś do niego podszedł - dziewczyna. Wywrócił oczami, przyjrzał się jej, a kiedy zwróciła się do niego, powrócił wzrokiem do kuflu piwa.
   Zaczęła mówić, a jemu zakręciło się w głowie. Nie wiedział, czy to przez alkohol, czy przez jej historię. Szok. Szok zawładnął nim do tego stopnia, że zatrzymał kufel przy swojej twarzy i obserwował ją, raz za czas odwracając wzrok. Najgorsze było to, że mówiła prawdę. O tym kim jest, jak się teraz czuje. Miała całkowitą rację.
   Wyprostował się nerwowo, kiedy wspomniała, że czyni ją kimś lepszym? On? Kimże on jest, aby czynić ludzi lepszymi. Wszystko co robił, i w czym był dobry, to karmienie ich kłamstwami i manipulowanie nimi. Chciał jak najszybciej uciec, zdając sobie sprawę, że zwykły śmiertelnik go przejrzał.
   Na wzmiankę o Sigyn uśmiechnął się lekko. Dziewczyna robiła tylko to, o co poprosiła ją jego matka. To ona i Thor najbardziej chcieli go zmienić. Choć Sigyn również już miała go dość.
   Nie lubił kiedy ktoś go dotykał, dlatego skrzywił się, kiedy nieznajoma dotknęła jego klatki piersiowej. Nie strącił jednak jej ręki. Nie miał na to siły. Zdał sobie sprawę, że nie ma też siły się zmienić. Choć chciał, próbował, ale był już zbyt zniszczony. Z drugiej strony świadomość, że ktoś mu współczuje, że go rozumie i nie ocenia go, była dobra.
   Kiedy skończyła, wstał. Dopił piwo i odstawił kufel. Czy powinien odchodzić tak bez słowa? Nie. Ale co mógł powiedzieć. Tak, masz rację? Tylko tyle mógłby z siebie wydusić.
   A jednak, mylił się... Miała jeszcze kilka słów do powiedzenia, które sprawiły, że ponownie zwrócił na nią uwagę. "Mój królu, mój panie" - jakże pięknie i obco to brzmiało. Jej prośba jednak znowu wywołała u niego mieszane uczucia.
   - Cóż... - odezwał się w końcu niewyraźnym głosem, trochę zachrypniętym. - Robiłem gorsze rzeczy pod wpływem alkoholu.
   Otworzył lekko ramiona i westchnął ciężko, czekając aż dziewczyna do niego podejdzie.
   Rzeczywiście. Wstała, podeszła i objęła go. Odwzajemnił gest delikatnie pocierając jej plecy. Poczuł przyjemne ciepło, które zazwyczaj czuje się będąc w obecności kogoś, kogo zwykle darzy się sympatią, choć on szybko nie ufał ludziom.
   - A tak w ogóle... - wyszeptała cicho. - To mam na imię Florentyna...
   Loki delikatnie, odruchowo ucałował ją w policzek.
   - Wybacz, że sprawiam tyle trudności - powiedział na pożegnanie, oderwał się od niej i wyszedł z baru. Rozmyślał o tym spotkaniu jeszcze długo potem.

   Mun: Aaaaaaaa! Słodkie dzieciątko Jezus, nawet nie wiesz jak bardzo uszczęśliwiła mnie twoja wiadomość! W sumie to czekałam, aż ktoś zacznie taki mały roleplaying. XD



   Proszę, nie przejmuj się, że wiadomość jest długa. Uśmiechałam się przez cały czas i zakrywałam twarz włosami (co dziwnie wygląda, ale robię to zawsze, gdy jestem zawstydzona, co znaczy, że twoja wiadomość jest dla mnie wielkim komplementem). Później oczywiście sama byłam bliska łez, bo przypomniałaś mi, za co pokochałam Lokiego. 


   Pomysł, wspominałam o tym chyba w komentarzach, wzięłam z Tumblra, tam jest dużo askowych blogów z Lokim, ale pomyślałam, że może dobrze by było, gdyby został założony jeszcze jeden taki blog, ale dla polskich użytkowników i postanowiłam stworzyć go na bloggerze, aby był bardziej osobisty. Strasznie mi miło więc, że taka forma i pomysł ci się podoba. 
   Udzielaj się ile chcesz! Mi to naprawdę sprawia przyjemność, odpowiadanie na pytania, gdy widzę jak ludzie się mocno w to angażują, albo, że podoba im się moja praca - aż robi się cieplej na sercu. 




   Blog może i nie jest popularny, ale myślę, że to taki pierwszy polski blog, więc mała satysfakcja jest (i ponad tysiąc wejść, hehe). Ale założyłam go głównie ze względu na Lokiego i Sigyn, którzy kilka miesięcy temu stali się częścią mojego życia, a że ostatnio Loki zaczął strasznie rozrabiać i nie dawać mi spokoju, do tego jestem z nim bardzo zżyta ze względu na nasze charaktery i przeszłość, więc i dla mnie to lekka terapia. Pewnie dziwnie to brzmi, ale fikcyjne charaktery czasem zaszywają się w naszej głowie i w sercu, po czym żyją własnym życiem, zaraz koło nas. A przynajmniej ze mną tak jest, nie tylko odnośnie Lokiego. 



   To, że chcesz aby więcej osób znało mojego bloga, również bardzo mi schlebia. Przekazując komuś adres dalej, nawet jednej czy dwóm osobą, robisz naprawdę wiele i czuję się przez to bardziej doceniona i wiem, że to co robię jest dobre i robię to również dla innych.
   Mam nadzieję, że nie gniewasz się, że tak krótko odpisałam,  ale naprawdę poruszyła mnie twoja wiadomość, Lokiego z resztą też (i dobrze, ktoś mu w końcu musiał parę rzeczy wygarnąć i jeszcze więcej uświadomić).

   Również pozdrawiam ciepło, wraz z Lokim i Sigyn,
   Kolejny Człowiek. 

17 wrz 2013


Witaj Loki. Podczas swych podróży w niebycie i między światami (po Twoim upadku z Bifrostu) natrafiłeś na Thanosa, a nawet jeśli nie bezpośrednio na niego, to na pewno na Chitauri'ch. Krążą pogłoski, że torturami zmuszono Cię do współpracy... Ile w tym prawdy? /k

   Będę potrzebował znacznie więcej alkoholu, żeby odpowiedzieć na to pytanie...


   Nie ma żadnych pogłosek. Kogo obchodzi jak się czuję? Nikt mnie nigdy nie pytał o zdanie. Dlaczego ktoś miałby więc pytać co mną kierowało wtedy, gdy dokonałem takich zniszczeń? Nikt o tym nie wie, dlatego nikt o tym nie mówi.
   Nawet jeśli Chitauri z Thanosem na czele, torturami zmusili mnie, bym wykradł Tesserakt, to co to zmienia? Wciąż jestem Laufeysonem. Laufeyson, tak mnie nazwał ten stary głupiec - Odyn. Nie pozwolił matce się nawet do mnie zbliżyć, aby sprawdziła jak się czuję. Później, gdy odwiedzała mnie na Ziemi, pytała mnie o to, co się ze mną działo po upadku, ale wolałem nic nie mówić. Frigga wściekłaby się na Odyna, że się tym nie zainteresował, a wtedy to na mnie spadłyby cały jego gniew.
   Tak, torturowali mnie. Kogo to obchodzi? Mnie już na pewno nie.


16 wrz 2013



Okeey nikt jeszcze o to nie pytał, więc ja zapytam : co myślisz o Tony'm ? W sensie jako, że ''Lokster'' ~Lola

   Stark? Ach, Stark... Wiążą mnie z nim dobre wspomnienia. 


   Równy gość. Przezabawny człowiek. Ciekawe, czy by odebrał gdybym do niego zadzwonił? Moglibyśmy pójść na drinka, czy dwa... 
   Jeśli wpuszczą mnie do baru...

   Mun: Przypominam, że Loki jest strasznie wstawiony, ale jak już wytrzeźwieje, to można mu zadać ponownie to samo pytanie. :)

{Wiadomość od Mun}

   
   W zakładce Zadaj pytanie pojawiła się nowa opcja! Będzie aktywna w zależności od tego ile będzie pytań. Jeśli mniej - to przez kilka dni, jeśli więcej - to nie widzę potrzeby, aby trwała ona dłużej. Kiedy opcja zniknie, to Loki zacznie odpowiadać jak zwykle.

Edit: NIEAKTYWNE

#05


   Loki: Mam nadzieję, że Mjölnir kiedyś przypadkiem trafi w Odyna... Tak z całej siły. Żeby jego czaszka rozłupała się na pół.


   Sigyn: Jesteś pijany... Loki?


   Loki: "Some people say my love cannot be true. Please believe me my love and I'll show you. I will give you those things you thought unreal. The sun, the moon, the stars all bear my seal..." ~


9 wrz 2013


Zrobiłeś to, co zrobiłeś, ponieważ nie czułeś się kochany i chciałeś udowodnić ojcu, że nie jesteś gorszy od Thora, czy może sprawiało Ci to po prostu przyjemność? /K

   Zależy co masz na myśli. Jeśli chodzi o wydarzenia po koronacji Thora, to musiałem zasiąść na tronie. Odyn zapadł w sen, Thor został wygnany, matka nie czuła się dobrze. Ktoś musiał zająć się królestwem. Oczywiście chciałem, aby Odyn docenił moją pracę. Kiedy nagle okazało się, że jest nadzieja iż mój brat może wcześniej powrócić, wiedziałem, że nie mam zbyt wiele czasu aby udowodnić swoją wartość. Z resztą Thor jak zwykle wszystko by zepsuł. Nie nadawał się na króla. Nie wtedy, nie był gotowy. 
   Na pomysł z Jötunami wpadłem nagle, ale starannie wszystko przemyślałem. Gdyby udałoby mi się udowodniłby swoją wartość Odynowi oraz Asgardowi, a Thor po powrocie mógłby panować w kraju w czasie wielkiego pokoju. Teraz te wydarzenia nie mają dla mnie jednak wielkiego znaczenia, prócz tego iż bardziej uświadomiły mnie czy tak na prawdę jestem dla Odyna i dla całej reszty.


   Co do Nowego Jorku... To już zupełnie inna i skomplikowana historia. Zupełnie nie związana z Odynem ani nawet z Thorem, choć zaplątał mi się później pod nogi.



Zdradziłeś swoją krainę i własną rodzinę. Nie zaprzeczaj, że Odyn, Figg i Thor nią nie byli. Wychowywano Cię w Asgardzie od niemowlęcia. Co czujesz, gdy sobie to uświadamiasz? Gdy dociera do Ciebie, że nikt Cię już tam nie szanuje? Że mają Cię za zwykłego kłamcę i zdrajcę? To musi być przykre... /K

   Frigga zawsze była i będzie moją matką. Jestem świadom jej miłości i poświęcenia. Przykro mi, że wiele razy ją zawiodłem, ale nie miałem innego wyjścia. Nie mam nic do powiedzenia na temat Thora, tym bardziej na temat Odyna, który nigdy nie był mi ojcem.
   Nigdy nie byłem szanowany w Asgardzie. Byłem "drugim synem". Według wielu słaby, wręcz mizerny, niedojrzały oraz nie byłem urodzonym przywódcą. Byłem tylko chłopcem, który wychowywał się pod dachem Odyna, co i tak nie powstrzymało ludzi od drwin. 
   Przez cały czas o tym pamiętam, jak i o tym, że wszyscy mają mnie za zdrajcę i kłamcę. Ale czyż tym właśnie nie jestem? Czyż nie jestem bogiem kłamstw, szkody i wybryków? Gram więc swoją rolę, jaka została mi wyznaczona już od urodzenia. Ktoś musi być w końcu czarną owcą w rodzinie, tym złym. Po tym co przeszedłem, nauczyłem się z tym żyć, zamieniłem to w atut. W dzisiejszych czasach i tak nie muszę już knuć i kłamać. Ludzie sami się wykańczają, tworzą intrygi... Mnie pozostało obserwować oraz czekać na Ragnarök.


   Chcesz wiedzieć co czuję? Nic. Czasem może tęsknotę za tym co było, gdy byłem jeszcze dzieckiem. Czasem smutek wiedząc jak moje poczynania odbiły się na matce. Nic więcej nie czuję. Jak rozbite, puste naczynie. Staram się korzystać z wolnych dni, które mi zostały zanim Odyn wymierzy mi ostateczną karę. 

1 wrz 2013



"Witaj Loki", kłaniam się lekko. "Ciekawi mnie, jak to jest posiadać tak wielką moc, jaką Ty władasz? Co czujesz, wiedząc, że możesz zrobić niemal wszystko?" Z wyrazami szacunku i niemałego uwielbienia, /Iw

   Jak się czuję? Na początku to wspaniałe uczucie. Wy, śmiertelnicy, określacie to jako "być jak Bóg". A ja, będąc bogiem, czułem się jakbym był ponad wszystkich i wszytko, ponad cały wszechświat. Że nie ma niczego, co mogło by stanąć mi na drodze.
   Niestety myliłem się. Rzeczywiście, jestem potężny, ale wciąż mam pewne słabości - niektórych z nich nie mogę się pozbyć. Więc kiedy pierwszy raz napotkałem przeszkodę, której nie mogłem zaradzić, zacząłem się bać. Wiedziałem jaką moc posiadać, ale bałem się tego co spoczęło na moich barkach, a najbardziej przerażał mnie fakt, że mogłem zniszczyć samego siebie. Nie mówię tutaj o śmierci. Śmierć byłaby wybawieniem w porównaniu z tym co może się stać, kiedy tracisz kontrolę nad mocą jaką posiadasz. Nie panujesz nad własnymi emocjami, staczasz się, aby w końcu oszaleć. Tak się stało ze mną i tak się staje z każdym, kto nie ma świadomości, że wielka moc to wielka odpowiedzialność.
   Pozbierałem się. Nie do końca, nigdy nie można się pozbierać do końca po takim szoku. Za nic nie oddałbym mocy jaką teraz posiadam, chociaż czasem nachodzą mnie wątpliwości, jak każdego z resztą. Bo kiedy jesteś potężny, więcej osób skupia oczy na tobie, a ja żałuję, że nie pozostałem niewidoczny. Gdybym nie zachowywał się tak arogancko, a przede wszystkim nie obnosił się ze swoją mocą, całe moje życie potoczyłoby się inaczej. Mógłbym rządzić czymś więcej niż Ziemią i Asgardem.


   Oczywiście twe wyrazy szacunku i lojalności zostaną przeze mnie zapamiętane.