Loki: Czemu zielony?Sigyn: Czy byłabyś zdolna znowu pokochać Lokiego gdyby twój narzeczony przestał istnieć?Loki: Pokochałbyś Sigyn ?Mun: Jak to z nimi jest? Ich relacje, ich historia. Wszystko w bardzo dużym skrócie. I jak to jest żyć z takimi ludźmi? Dajesz rade? I skąd wziął się narzeczony Sigyn?
Loki: O kolorach już kiedyś wspominałem...
I nie, nie pokochałbym. Skąd w ogóle takie pytanie?
Sigyn: Znowu? Sugerujesz, że kiedyś darzyłam go uczuciem? Nie. Kocham Theorica. Kochałabym go nawet gdyby "przestał istnieć".
Mun: Narzeczony Sigyn to jedna z 3 rzeczy zaciągniętych z komiksów, gdyż Sigyn to bogini, a nie mam tu na myśli jej pochodzenia, i zasługuje na wszystko co najlepsze.
W mitologii Sigyn rzeczywiście dobrowolnie została żoną Lokiego (*mun przy okazji rozrzuca konffeti*), ale tutaj na blogu jeszcze/na razie/w ogóle nie ma między nimi żadnej romantycznej relacji. Sigyn służyła Fridze i z jej rozkazu miała pilnować Lokiego, aby wypełniał swoje obowiązki w związku z naprawą szkód wyrządzonych na Midgardzie, do czasu aż nie zostanie on zamknięty z powrotem w Lochach.
Na tym etapie Sigyn jest zawiedziona i wściekła na Lokiego za jego kłamstwa wobec Thora, Odyna oraz niej i nie chce mieć z nim nic wspólnego, między innymi również przez jego "kryminalną przeszłość" i związek z Theorickiem, który za Lokim też nie przepada.
Z Lokim żyje się byle jak, za to Sigyn jest świetna. Jest jak taka dobra, młoda ciocia (nie starsza siostra, bo między rodzeństwem czasami występują kłótnie, a Sigyn jest na to zbyt dobra i cierpliwa. Co nie znaczy, że jak jej nie nadepniesz na odcisk, bądź zwrócisz się do niej w niekulturalny sposób i kompletnie bez szacunku to nie zabije cię samym wzrokiem. Sigyn jest miła i jadowita. W końcu jest w połowie Wanem, a jej matka zna swą wartość i nie pozwoliłaby deptać po sobie i swojej rodzinie.)
W ogóle mogłabym mówić o Sigyn godzinami, także ten.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz